Bylo troszke emocji i kombinacji, a koniec koncow plan jest taki, jaki chyba gdzies przy poczatku juz padl.
Graszka przyjedzie po Kudelka w sobote i zabierze go do domu osobiscie :))
A wiec mamy jeszcze kilka dni dla siebie. Poki co Kudlacz skradl serca moich dziewczynek i chyba z racji swej swiezej calkiem bytnosci w naszym stadzie, ma u nich jakies szczegolne wzgledy.
A moze po prostu wszystkie dzieci uwielbiaja wlochate psiaczki?
Tak czy owak, my sie jeszcze dzis rozkoszujemy piekna pogoda, a na piecu grzeje sie juz leczo z zeszlorocznej cukinii, dusi cebulka i oczekuje brazowy ryz.
I tym oto optymistystcznym akcentem zakanczam moje dzisiejsze pisanie.
Dzieki Wam tez za komentarze, za to ze zagladacie, interesujecie sie, co u Kudlatka, i w ogole za Wasza fajowosc i ekstrasnosc :))
.......................
Na chwile obecna sprawy maja sie tak:
Pani Graszka Graszkowska dzwoni wlasnie do firmy przewozowej, zajmujacej sie transportem zwierzakow. Transport jest pewny, bezpieczny i z doswiadczonymi ludzmi. Wiec nie ma obaw. Kudelek na pewno dobrze to zniesie. W domu poza wytesknionymi recymi w/w oczekuja juz na naszego polskiego owczarka nizinnego rodem z Podlasia same atrakcje i prezenciki (wlasna miseczka, smyczka, jedzonko itd) A Pani Mamalinka Mamalinkowicz zaraz wybywa na podworko, by dolaczyc do leniwego towarzystwa opalajacego swoje cztery wlochate boczki.
Pozdrawiajac i zyczac wspanialego dnia jakoz i ja dzis mam, po wczorajszych stresach bardziej i mniej oficjalnych.
Ola
......
Cisza na necie, cisza na podworku, zwierza wygrzewaja sie w cudnych cieplych promieniach slonecznych...
I malo kto wie, ze tam, za kulisami, za zamknietymi drzwiami, gdzie na srodku ciemnego pokoju pali sie jedna jedyna lampa, oswietlajac skorzane fotele menedżmentu - tam trzaskaja pioruny, wicher kladzie drzewa, a deszcz kosi po plecach... trwa prawdziwa burza! Burza Mozgow!!
...
No i mleko sie rozlalo...
Ania w tej chwili nie moze wziac Brylka, troche jej sie spraw posypalo i chce to przelozyc na jakis czas w przyszlosci.
Ale tym samym Kudlatek nie ma jak dojechac na Pomorze...
W tej chwili kombinujemy, jak to "wyzwanie" ugryzc.. Hana i Gosia zagladaja do Skarpety, by zasponsorowac transport. Jest to dosc spory koszt, bo wychodzi ok 500zl. Opcji jest kilka, Graszka juz wie i tez mysli, czy da rade odwiedzic Podlasie nieco wczesniej, niz planowala :)
Ale, jak to mowia, gdzie diabel nie moze, tam Kury posle, wiec trzeba byc dobrej mysli.
Moge dzis apdejtowac, wiec co jakis czas zerknijcie, jakie njusy.
Buziaczki wszystkim i dobrego dnia.
A na dobry nastroj:
Kudlatek w wersji dzialkowej:
Kudltek w wersji pasterskiej: (po pierwszym czesaniu z grubsza)
Kudlatek w wersji eleganckiej: (i troszke zartobliwie)
Trzeba bedzie go jednak porzadnie wyprac :)
O kurcze! No to kłopot. Oby jak najprędzej transport udało się załatwić i żeby Kudłatek już za sobą miał ten ogromny stress jaki go czeka w związku z podróżą i zmianą swojej pani. Zdjęcia wspaniałe!!!!! Kudłatek to prawdziwy Aniołek. Cudowny piesek.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze sie dobrze posklada. Dzis sasiad pytal mnie o Rudego, bo potrzebuje psa "do ziemniakow", kto nie wie, na czym to polega, to powiem, ze za wsia, hen pod lasem, na pustkowiu jest sobie pole ziemniakow, i zeby dziki nie zjadaly, stawia sie na srodku tegos pola bude i przywiazuje tam psa. Niestety, tak tu sie robi :( Na wszelki wypadek uprzedzilam go i powiedzialam, ze ten kudlaty jedzie juz w tym tygodniu do swojego nowego domu.
UsuńJezu, słyszałam o tych praktykach. Można chyba to zgłosić na policję, przecież to jest znęcanie się i nikomu niczego nie trzeba udowadniać.
UsuńHana, oni tu traktuja takie praktyki jako cos normalnego, to co ja robie (tzn szukanie domu dla bezpanskich, latanie moich 3 (3!!!) luzem po podworku) to jest jakas mieszczanska fanaberia w ich oczach.
UsuńA dopoki pies jest przynajmniej raz dziennie odwiedzany z miska jedzenia, to nikt nie uzna tego za znecanie :(
Mi np radzono na poczatku, zebym za dnia zamykala psy w chlewiku, a wypuszczala je na dwor na noc tylko. No ale dla nich to jest cos oczywistego, zwierzeta maja swoja prace i raczej nie sa traktowane emocjonalnie - z reguly, bo wiadomo, ze sa i wyjatki. Ale ten pan do nich nie nalezy, mialam juz wczesniej kilka sytuacji z nim zwiazanych.
Skarpeta w końcu po to jest - dla szczęścia Kudełka! I myśl o niej jest krzepiąca i uskrzydlająca! Wiem, że tę dziurę szybciutko zacerujemy.
OdpowiedzUsuńWersja "na bogato" jest powalająca. I te kury w zasięgu pyska - pardon, buzi!
Czy Gucio ma na zadku rudą łatę?
Na pewno nikt Ci tego nie powie, bo nasz big star skupia na sobie wszystkie spojrzenia. To ja powiem: jakie śliczne dzieci!
Dzieki Hana! Za wsio :)
UsuńTak, Gutek ma late na tylku, i na jednym uchu i oku. Wyglada moze troche jak rozciagniety Reksio :) Porusza sie jak swinka Bebe z filmu, a ogonem macha ruchem w gore- i w dol a nie na boki :) Taki z niego elemencik.
Ja zachwycam się wszystkim u Mamalinki. Okolicą, córkami, pieskami, koniem i kozami. Wszystko na zdjęciach wygląda bajkowo. Jak fajnie, że Mamalinka to nam pokazuje. Pewnie i małe kózki też niedługo zobaczymy.
UsuńHana przyznaję jestem tak zakochana, że nic innego nie widzę tylko Kudłacza
Usuńmoje auto, z uwagi na pełnoletność :-) nie nadaje się na taka daleką podróż.
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie rozmów z kolegą mojej przyjaciółki Honi. Kontakt mamy utrudniony bo ja w domu a ona w przychodni z pacjentami.
jest jakaś iskierka.
Są dwa rozwiązania
Pierwsze - zapłacić koledze Honi, ale on raczej może jedynie w sobotę
Druga- Bogumił może podjechać do Warszawy, tylko jak Kudłacza dostarczyć do stolicy?
Kurcze. Lepszym wyjściem byłaby sobota, to jeszcze "tylko" 3 dni. To zależy od Oli, czy wytrzyma jeszcze. Olu, ja wszystko wiem...
OdpowiedzUsuńA transport Kudła do W-wy to prawie jak do Elbląga.
Ogłoszę na blogu - kto wie?
Przez najbliższe dwa dni będę poza domem, w necie z doskoku, ale będę. Jakby co, ślijcie maila, odbieram na smarkfonie.
jeszcze rozwazam moj ewentualny dojazd do Elblaga (do mojej mamy) blablacarem, problem mam tylko z kims, kto sie zajmie zwierzetami na te 3 dni.
Usuńna pewno dzis sie sprawa jakos wyjasni.
wytrzymam do soboty :)
UsuńBlablacar- to jest dobre rozwiazanie- można nim puścić nawet samego psa- on jest łagodny, więc jeśli kierowca ma sam zwierzaka, to nie będzie miał z tym problemu , a koszt bardzo mały
OdpowiedzUsuńjest lagodny, ale weta chcial kasnac.. moze w stresie moglby chciec uciec podczas przerwy na siku, czy cos.
UsuńMyslalam, ze ja z nim pojade, zeby stresu takiego nie bylo.
No w ostatecznosci, zeby sam mial jechac.
Zobaczymy co da sie skombinowac.
Umarłabym ze strachu jakby sam miał jechać. Najlepiej byłoby, gdyby pojechał z Mamalikną, choć to pewnie nierealne. Z każdego miejsca może chcieć uciec do Mamalinki. A że weta chciał ugryść, to nic dziwnego. To mądry pies.
OdpowiedzUsuńczemu miałabyś umrzeć?
UsuńOstatnio tak moja znajoma wysłała psa, pies całą drogę praktycznie spał, dostał lokomotiv.
i miał smycz
tu sie tez liczy mamalinka i niewątpliwe zamieszanie jakie teraz ma
Bedzie dobrze! :) jest juz coraz blizej finalu akcji.
UsuńNa razie czekamy na decyzje Graszki, gdyz jest mozliwosc profesjonalnego transportu zwierzakowego "z domu do domu".
OdpowiedzUsuńW bezpiecznych warunkach i doswiadczonych rekach.
Bedziemy jeszcze dzis wiedziec. Moze juz jutro Kudelek pozna swoja nowa pania :))
Super, że jest taka możliwość profesjonalnego transportu. Graszko napisz co postanowione.
OdpowiedzUsuńmi ręce opadły. Dzwoniłam. Możliwy transport łączony, kosztuje 700 zł. Transport indywidualny min 1.070zł. Rozmawiałam z panią z którą Hana rozmawiała wcześniej, stwierdziła, że teraz sprawdziła dokładnie
OdpowiedzUsuńNa fb jest taka grupa "transport zwierząt cała Polska" albo "transport psów i kotów cała Polska". Nie pamiętam dokładnie... Może tam się coś da?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was serdecznie i mocno trzymam kciuki :))
Magda
To najwspanialsze rozwiązanie o jakim można było marzyć !!! Ale coś na uspokojenie dla Kudłatka dobrze byłoby mieć. Ale emocje!
OdpowiedzUsuńNo, i najlepsze rozwiązanie :))) I Graszka szybciej ze swoim Kudlaczkiem szybciej się zobaczy :) Ach, co za miłość ! ... Kudłaczek w wersji pasterskiej, i kukardkowej robi wrażenie :)))
OdpowiedzUsuńWygląda jak PON :)
UsuńTaki ciut bardziej miniaturowy Pon,ale ja toż samo pomyślałam po Kudełkowej,wstępnej kosmetyce:)
Usuńmoze byc miesznka. Ewa z Kresowej Zagrody pisala, ze ma sunie kropka w kropke jak Kudlaczek, moze z jednego sa zrodla? Jej Paszka jest mixem PONa i Border collie.
UsuńNa Kury mnożna liczyć! Jak nie tak to siak, Ale załatwią!! Jak tak patrzę na tego Kudełka, to mam to, co Hana. Chcę się go mieć:))
OdpowiedzUsuń:) dostalam cynk o podobnym psie :) jakby ktos cos...
Usuńwyslala mi maila dziewczyna, ktora chce znalezc dom dla schroniskowego psiunka, Benka, wygladajacego bardzo podobnie do naszego Kudelka.
http://olx.pl/oferta/cudny-benek-juz-3-5-roku-w-schronisku-przy-budzie-do-adopcji-CID103-ID4sskL.html
A mnie to Mamalinki żal... Fajnie oczywiście, że Kudłatek ma już rodzinę zaklepaną, ale nie wierzę, że Mamalinka się nie przywiązała choć trochę przez ten czas... A jeszcze takie zwroty akcji - to zbliża. Wiem, jak zwierzak potrafi zawrócić w głowie w ciągu krótszego nawet czasu, niż Kudłaty jest u Mamalinki. Dobrze, że wiosna - łatwiej będzie leczyć pękniete serducho:)
OdpowiedzUsuńhehehe nie jest az tak zle z tym serduchem :))
Usuńlubie Kudelka, jest najmniej klopotliwy z psow, ktore u nas pomieszkiwaly (pamietacie Milke i jej gusta kulinarne?).
Ale ja od poczatku wiedzialam, ze on musi miec inny dom, i owszem lubie go, troche go poczochram, pospaceruje z nim, ale jakos specjalnie sie nie przywiazalam :) To taka taktyka obronna, zeby potem nie bylo smutno.
Kciuki trzymam w sobotę z całych sił za podróż Kudełka i jego nowe, szczęśliwe życie z rodzinką Grażynki :))
OdpowiedzUsuń