czwartek, 16 października 2014

na samowyzwalaczu :)

poszłam dziś sprawdzić, jak się mój przyjaciel miewa na pastwisku za stodołą.
trawy coraz mniej, coraz suchsza.
ale widzę, że ma zadowoloną minę.
mam kieszenie wypchane słodkimi jabłkami, przyniesionymi wczoraj przez sąsiadkę.
 "co tam masz?"
wychwytuję jego spojrzenie.

 mniom, mniom, mniom... 
 ... mniom, mniom...
 mniommmmm, mniom...
 "moja przyjaciółka pachnie kosztelami. lubię ją."
"ale to chyba nie jedyny powód?" pytam zadziornie.
"no jasne, że nie jedyny...    ale główny!"
:)

wtorek, 14 października 2014

mapa marzeń

Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał siły do walki. (André Malraux)
przeczytałam kiedyś i tak utkwiło  mi w pamięci.
drugim moim ukochanym cytatem jest ten:
Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić. I wtedy pojawia się ten jeden, który nie wie, że się nie da, i on właśnie to coś robi.  (przypisywane A. Einsteinowi) 

ale wracam do marzeń. Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał siły do walki. hmmm.

dwa lata temu za sugestią pewnej takiej Anielicy :) (klik) popełniłam Mapę Marzeń. 
wypisałam wszystko, co było dla mnie takie ważne, a na tamten czas wyglądało na nierealne w osiągnięciu.
tak wyglądała moja mapa. (poniżej posklejane części, bo nie mieściła się w jednym kadrze)

sprawiło mi mnóstwo radochy wycinanie i klejenie tych wszystkich obrazków. takie to było relaksujące samotnej dla mamy z jednym dzieckiem na ręku a drugim uwieszonym u nogi. poza tym bardzo lubię takie kolażowo-skrapbukowe zajęcia. mapa zawisła nad biurkiem i spoglądałam na nią kilka razy dziennie. 
i wiecie co, po kilku miesiącach zobaczyłam, że nie ma ani wzmianki o finansach! no i nawarzyłaś sobie babo piwa... więc zjedz ten placek...

jak zimą będzie więcej czasu i mniej pilnych zajęć - zrobię nową. z samochodem, pełnym portfelem i fajnymi ciuchami! :)

piszę ku waszej przestrodze :)


 

poniedziałek, 13 października 2014

poniedziałek

cześć.
jak zaczę-łyście i -liście tydzień?
my od miski słodkich, pachnących słońcem koszteli i od wycieczki rowerowej, po części dla rozrywki, po części w wyniku braku kawki zbożowej na śniadanie.
wróciłyśmy zatem z inką, mlekiem (kozie mleczuuunioooo, wróóóóóćććć!), torbą kasztanów i koszyczkiem owoców dzikiej róży :)

no tak, szlachta jedzie wygodnie.
kto więc pedałuje???

żaden napotkany wartościowy krzaczek nie pozostanie na naszej drodze niezauważony... oj nie!

 na leeewo las...
 ... na praaaawo las...
 aż dopływamy do kuchni, a tam zaczyna się robota. i choćby nie wiem, ile się człek narobił - nigdy się ona nie kończy!
pozdrówka!

czwartek, 9 października 2014

ocet jabłkowy i oo-oo-oodleciały już bociaa aa aa ny yyy

mówiłam, że poczyniłam ocet jabłkowy? mówiłam :) 5 l. mi wyszło z dwóch dobrych słojów jabłek.
za płotem owoce się skończyły, ale w przyszłym roku będzie pracować nasza czerwona jabłonka. na pewno znów nastawię. chyba że jeszcze teraz uda mi się jakąś sąsiadkę namówić na jakiś jabłkowy barter :)
poniżej dowód, żem daleka od mówienia nieprawdy!
poza tym, nabierając dziś wodę ze studni naszła mnie taka inspiracja, że po prostu musiałam, Mu Sia Łam "TO" zrobić. i kurcze, myślę sobie tak. a może to jakiś narcyzm?

(na marginesie, żeby fajnie się czytało, sprawdziłam jakie są synonimy wyrazu "narcyzm" i zobaczcie, jak niektóre superancko brzmią, na ten przykład taka fanfaronada, albo idiolatria. bufonadę zdarzało mi się używać. ale nie sądziłam, że obok narcyzmu jest też żonkilizm.
ciekawe, czy antonimem mogło by być stokrociarstwo - jak człek taki jest nieśmiałkowaty i skromniasty, albo chabryzm i  rumiankizm. hm?)

ale wracając do mojego rzekomego narcyzmu, tromtadracji, gaskonady i dufności (nie duszności).
może ja faktycznie jestem takim żonkilem blogowym, bo tu ciągle tylko ja, ja, ja, o mnie, za mną, moje, mnie, mnia, mni, mniu, itd. ??

no bo znów nagrałam filmik. tak mnie ta moja studnia zainspirowała, skubana jedna.
występują: moja studnia, mój wiadro i moje nagietki. soundtrack w moim wykonaniu.
kurcze, a nie mówiłam? bufoneria, besserwisserstwo i celebrytyzm jak nic.

;)
(Odleciały już bociany ze swoich gniazd
I odjechał ukochany do tych złych dalekich miast.
Nie przywita go dziś rano pieśń mych drzwi,
Nie otuli go z mych łąk wiejący wiatr.
Tylko ten sam samotny księżyc lśni

pośród moich łez- spłakanych gwiazd.
Odleciały już bociany za lasu kres
I odjechał ukochany w ciszy słów, w cichości łez.
Czy powróci tu i będzie znów ten sam?
Czy rozpoznam go, gdy stanie u mych bram?
Który spełni się - zły czy dobry sen?
Czy to będzie on i czy on to ten?)

środa, 8 października 2014

z dystansem do siebie ... :) o co i was proszę.

powiem wam szczerze, że zawsze chciałam to zrobić. TAK! bardzo bardzo chciałam.
tylko jakoś nie było o czym gadać.
i nagle znalazłam wenę!
to- jakby nie było- też paplanie o niczym, a jednak ileż radochy mi sprawiło, jakiż ZACIESZ mnie ogarnął, tam, w tej ciemnej stodole przy czynnościach wnętrzarsko-dekoratorskich...

przepraszam za brak ostrości, ale zapomniało mi się, żeby ustawić automat...


o jeżu, pomyślałam sobie, jak to śmiesznie jest zobaczyć swą własną gębę, jak się porusza na ekranie komputera! filmik powstał jakieś trzy tygodnie temu. następnego dnia przyjechało sianko do mojej wysprzątanej stodółki, potem dwa tygodnie przeleżałyśmy z moją pociechą w szpitalu (brrr aż mną potrząsnęło na wspomnienie tego koszmaru...), teraz już od tygodnia w domu kurujemy się i dochodzimy do siebie.
w międzyczasie powstały kolejne soki z czeremchy, słoiczki z musem jabłkowym i jabłkowo-aroniowym, dojrzał ocet jabłkowy, ukisiły się buraczki, do spiżarki wjechały kolejne słoiki z cukiniowym leczo. odkryłam też, jaką prościzną jest klarowanie masła, oraz jakie pyszne są dania bezglutenowe (np "racuchy" jabłkowe na mące gryczanej).
 jeszcze mnie czeka zrobienie pasty z cukinii, szkoda by było gdyby się zmarnowały, kolejna dostawa aronii. i ... wtedy wreszcie będę mogła wrzucić nieco na luz. zajmę się edukacją domową z większym oddaniem. no i może siądę do filcu i szycia? oh już mnie nęci ten mój zaniedbany warsztatowy kącik za piecem :)

pozdrawiam zaglądających.
specjalne buziaki dla odnalezionej po latach pani magister Rejczel :)
cmox :)