cześć.
jak zaczę-łyście i -liście tydzień?
my od miski słodkich, pachnących słońcem koszteli i od wycieczki rowerowej, po części dla rozrywki, po części w wyniku braku kawki zbożowej na śniadanie.
wróciłyśmy zatem z inką, mlekiem (kozie mleczuuunioooo, wróóóóóćććć!), torbą kasztanów i koszyczkiem owoców dzikiej róży :)
no tak, szlachta jedzie wygodnie.
kto więc pedałuje???
żaden napotkany wartościowy krzaczek nie pozostanie na naszej drodze niezauważony... oj nie!
na leeewo las...
... na praaaawo las...
aż dopływamy do kuchni, a tam zaczyna się robota. i choćby nie wiem, ile się człek narobił - nigdy się ona nie kończy!
pozdrówka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze! :)