dziś nad ranem Maciejka wzbogaciła nasze przydomowe stadko o dwa włochate maluszki :)
o miesiąc wcześniej niż się spodziewaliśmy.
rankiem ja się zabrałam za dzieci i piec, a mąż wyskoczył zrobić obrządek (lubię ten wyraz;)) u zwierząt. nagle zerkam przez okno, a ten pędzi z rozwianym szalikiem i macha "ręcyma" i coś tam pokrzykuje szeptem ;)
wiedziałam o co chodzi :)
jak najszybciej pobiegłam do zagrody Maciejki, a tam już od progu słychać było cichutkie popiskiwanie. kiedy mążuś Z poszedł po dodatkową słomę, co by gniazdko ocieplić, ja - znalazłam schowane w słomie w rogu zagrody ... kolejne maleństwo! uff w porę go wygrzebałam, inaczej zniknął by pod parawanem ze świeżych kostek słomy...
jestem bardzo dumna z tej naszej mamuśki.
co godzinkę chodzimy sprawdzić, co i jak.
maluszki już popijają siarę. i chyba udało się je dosuszyć.
i tu dziękuję Ani i Ewie z kresowej zagrody za wszelkie instrukcje - pozdrawiam sąsiadki!
EDIT:
po tygodniu odważyliśmy się zajrzeć pod ogonki i okazało się, że mamy dwóch młodzieńców...
no więc mam teraz nierozwiązywalny dylemat moralno-etyczny, jako że jedynymi mięsożercami w naszym domu są psy i koty, ehhh.
na razie jednak cieszymy się, że maluchy rosną, nieśmiało wyściubują noski za drzwi zagrody i pewnie niedługo wyjdą, by pozwiedzać podwórko.
pozdrawiam, jeśli ktokolwiek jeszcze tu zagląda ;)
niedługo napiszę więcej, i co nieco fotek zamieszczę, bo póki co aparat wciąż na rehabilitacji.
ale pralka już odmarzła - jupiii! :)
a to stare zdjęcie, ciekawe, czy ktoś zidentyfikuje ten obiekt ;)
Gratulacje! Stadko się Wam powiększa. I będziecie paść kozy latem - co za piękne, prawie zapomniane zajęcie!
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
OdpowiedzUsuńa wiesz, tu wokół nas to coraz większą popularnością cieszą się kozy. u nas w wiosce tylko my mamy, ale w następnej już dwa gospodarstwa. cztery nasze zaprzyjaźnione rodziny też mają od kilku sztuk do całego stadka kózek.
ja się przeogromnie cieszę! i dobrze że jako pierwsza wykociła się taka doświadczona koza. za rok nasze małe będą mogły się wykazać jako matki.
Gratuluję,niech maluszki rosną i Was cieszą. Super ze masz tak cudne Sąsiadki - tu gdzie teraz mieszkam bardzo mi brakuje takich relacji.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla babci i świeżutkiej mamy :):)
OdpowiedzUsuńdzięki dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńdziś zajrzałam do nich rano i wieczorem, maluszki popijają mleko i próbują wstawać i człapać sobie po zagrodzie. a mamuśka zaczęła ich bronić. nawet się tyłkiem małpa do mnie odwróciła, żeby je zasłonić ;)
Gratuluje :) Kiedyś też będę mieć kozy. To takie fajne zwierzaki :) U mnie na wsi kóz nie ma. Dobrze, że chociaż obok mieszka taka fajna starsza pani, która ma dwie krowy i daje nam mleko w zamian za pasienie krów na naszej łące :)
OdpowiedzUsuńZaglądamy, zaglądamy. Na nowe wpisy czekamy :))). Ostatnio była akcja w Kurniku - zaglądałaś? wiesz, żeby ludzie Cię poznali, dobrze jest czasem skomentować to, co inni piszą. Zasadą jest wzajemność. Taka prosta, pierwotna zasada - jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. :))))
OdpowiedzUsuńKurde, jeśli umiesz, to wyłącz tę weryfikację postów, bo upierdliwa jest i zniechęca do komentowania.
OdpowiedzUsuńups, nie wiedziałam nawet, że to miałam włączone. już chyba załatwione. dzięki za info Jagódka.
OdpowiedzUsuńkomentuję, komentuję, no może przez ostatnie kilka dni wciągnęła mnie domowa robota po kolana jak bagno, stąd moja nieobecność na blogach ( w tym i na swoich). ale to się mam nadzieję wkrótce zmieni, bo już pokój niemal na wykończeniu :)
pozdrawiam cieplutko!
No proszę! Dwóch chłopaków :))) I jak rozwiązaliście sprawę? Ja jestem kozi laik, i trąba z życia wiejskiego... nie umiem :/
OdpowiedzUsuń