wtorek, 18 lutego 2014

będzie o kurach, będzie o psach, będzie niefajnie

na kogo być wściekłym?
na siebie, że polazłam na spacer z psami i nie było mnie tam, gdzie być powinnam, i że jakąś kłodą nie podłożyłam podkopu pod bramką za stodołą, choć zauważyłam go wychodząc?
czy na moje psy? bo są latawice i puszczalskie i nie gryzą obcych psów?
czy na głupiego koguta Moriza zwanego Morizem Podłym, który uwziął się na moją małą i kilka dni temu wskoczył na nią i podziobał w policzek, a kiedy przychodzi do bronienia stada kurek to się pierwszy chowa, tchórz przebrzydły.
czy na mojego męża, który zrzędzi i ględzi i wścieka się na mnie, że mu truję co dzień o płotach, marnując energię swoją i moją, zamiast zrobić co ma zrobić. bo gdyby nie było tych dziur, to ani nasze psy by nie uciekały nimi, ani obce by tu nie właziły.
może znów na siebie, że sama w końcu nie zamówiłam tej głupiej siatki sama i po swojemu koślawo jej nie postawiłam wokół naszej działki, wywalając te wszystkie dziurawe płoty, które mamy?
a może na pana x, który jak kilku innych pozostałych anonimów wywala psa, bo zaczyna mu zawadzać? A niech se radzi sam.
a może na sołtysową i na sąsiadkę, które co dzień idą na spacerki z kijkami i biorą tą sukę ze sobą, jak swojego wiernego towarzysza przyzwyczajając ją do siebie coraz bardziej? suka śpi więc pod bramką sołtysowej, tylko nie wiem, czy ona ją tam podkarmia, czy nie? pewnie i tak źle by było, i tak niedobrze. bo jeśli by ją pani H. podkarmiała, to coraz bardziej wiąże sukę do siebie.
ale przynajmniej wtedy ta MOŻE NIE ŻARŁA BY MOICH KUREK?

zostały mi już tylko trzy i głupi kogut.

i czy w ogóle warto być wściekłym?

po prostu smutno mi. zaczynaliśmy od 12 kurek, zostały 4 sztuki. najgorsze, że ta suka zeżarła już dwie. jesteśmy dla niej jak otwarta stołówka.
:(

cieszyliśmy się z jajek (od kilku dni niosły się już wszystkie), a teraz będziemy zaczynać jakby od nowa.......

11 komentarzy:

  1. Znam ten ból... Wystarczy nie dopatrzyć na moment i po drobiu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba każdy kto ma kurki na wolnym wybiegu tego doświadczył, a i do kurnika czasem jaka kuna potrafi się nam przedostać. Nam teraz zostało tylko 6 niosek i 3 koguty ( w tym trzeci nadprogramowy na rosół musi teraz iść, bo by zamęczyły kurki). Teraz kurnik wzmocniony, przez jedną noc nie przejdą, chyba że się nie zauważy od razu podkopu i dadzą radę.
    A najbardziej nie lubię dobijać rannych kurek, bo kurki nioski dożywocie u nas mają, a 2 tygodnie temu trzeba było to zrobić bo pogryzione nogi miały dwie kurki. Jedynie marne pocieszenie, że rosołek się z nich zrobiło. Tych nie planowanych na mięso zawsze szkoda mi będzie, nawet jak przez nas zjedzone :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam i ja ten ból, u nas lis przyłaził, no i też przetrzebił... I mielismy psa-mordercę kiedyś, ale po zeżarciu trzeciej kury rok temu postawiłam na swoim, bo chłop nie chciał się psa pozbyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. dzięki dziewczyny za wasze słowa.
    wiecie jednak co jest najgorsze?
    że to naprawdę młoda sunia, może 6miesięczna, o miłej mordce. za chiny ludowe pewnie nie może zrozumieć, czemu ją wszyscy gonią i wrzeszczą na jej widok: poszła won!
    jest uległa, wystraszona i przyjazna do ludzi.

    sołtys powiedział, że ją podkarmia, jednocześnie poradził mojemu mężowi, żeby ten "ją zatłukł, bo i tak nikt się nie dowie"!!!!!!!!
    a facet z gminy przyjechał i powiedział, że oni nie mają na zimę podpisanej umowy ze schroniskiem, ale może uda mu się ją do schroniska odwieźć mimo to.
    i teraz najlepsze - wiecie do którego schroniska?
    w RADYSACH!!!!! DO PSIEJ MORDOWNI!
    o którym można poczytać tu:
    https://pl-pl.facebook.com/events/312397392230688/?ref=22
    http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/schowaj-te-kamere-bo-ci-wyj-e-zaraz-awantura-pod-zapuszczonym-schroniskiem,380265.html
    http://www.czasbialegostoku.pl/artykul/koszmar-tysiecy-psow

    :(((((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już widzę, co się szykuje! Niepotrzebny Ci czwarty pies, naprawdę. Jeśli chcesz, to możesz dać ogłoszenia na bezpłatnych serwisach pt."Pies do adopcji", jak ja zrobiłam z Sabą. U mnie przeszło to wszelkie (dobre) oczekiwania, może u Ciebie też się uda.

      Usuń
    2. oj Krysieńko kochana, nie będzie czwartego psa. serce mi się kraje. sołtys powiedział, że wsadzi go w samochód i wywiezie.
      ja zdecydowanie nie nadaję się do tego świata.
      nie będzie ani czwartego psa, ani chyba ogłoszenia nie będzie. pozwolę innym podjąć decyzję i wybrać - może pan z gminy znajdzie jej dom? a może sołtys wywlecze do lasu albo do sąsiedniej wioski?
      ja zastawiłam podkop pod bramą wielkim kamieniem.
      nie mam dziś siły na to wszystko. bolą mnie plecy i pali głowa. zgubiłam coś równowagę :( a w domu czuć znów walkę.
      zabieram się za porządkowanie półek w kuchni. wtedy nie muszę rozmyślać.

      Usuń
  5. Nie wiem jak pocieszyć. Kurek nigdy nie hodowałam, ale poczucie utraty rozumiem- i takiej bezsensownej w sumie, psia natura, okazja... Trzymaj się, nie smutaj, życzę powrotu równowagi *przytula*

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda kurek, smutne to... smutny też los tej suni :/ w ogóle dziś mi smutno, same smutne wiadomości dziś do mnie docierają

    OdpowiedzUsuń
  7. Och... Ja jeszcze ran nie wylizałam po stracie swoich... niby mam znów, ale to nie to samo i widzię, że kogutkowi rodzynkowi też jakoś tak... Tamto stado było nasze, takie naprawdę nasze, każda z nich urodzona tutaj. Zgrana paczka, każda z nich inna osobowość i z inną jakąś historyjką... a te są obce, te nie umią skubać zieleninki... uczą się. Nie umieją przełażić przez ogrodzenie, to się akurat chwiali... jeszcze nie umieją :) Ale... aż sobie westchnęłam...

    OdpowiedzUsuń


Dziękuję za komentarze! :)