piątek, 14 listopada 2014

anioł na desce #2

no i siem dziś potkłam ;) o deskę czyli.

więc mamy drugiego Janiołka.
ten jest z ptaszyną w dłoni.
 
 
buziaki wszystkim zaglądającym

niedziela, 9 listopada 2014

wełny ciąg dalszejszy ;)

zakańczam tydzień wełniasto.
wróciłam do mojego kochanego materiału, jakim jest czesanka.
uwielbiam tę miękkość oraz to, że wełna jest tak wdzięcznym i wybaczającym materiałem twórczym :)
a aniołko-wróżki łaziły za mną już od dłuższego czasu.
jestem całkiem zadowolona z efektu.














wełny ciąg dalszy

niedzielny artystyczny nieład

 

sobota, 8 listopada 2014

piątek, 7 listopada 2014

Anioł na desce #1

padło wyzwanie - Umiesz?
- A może i umiem! - odpowiadam z zadartym nosem, bo mi trochę krnąbrną być się zdarza :)

więc wczoraj powstał #1.
na dziś zaplanowałam sobie coś innego , co mi po głowie chodzi już od dłuższego czasu (też anioł, albo wróżka? może wróżko-anioł?), ale w ciągu najbliższych dni powstanie kolejny na drugiej desce. specjalnie ustawiłam ją w przedpokoju tak, bmy co jakiś czas się o nią potknęła :) taki przypominacz, a co!






"Aniele miły, Aniele słodki
Usiądź koło mnie i w ciszy serca
Porozmawiajmy
O cudnej urodzie stokrotki

Aniele w błękicie, Aniele pstrokaty
Usiądźmy razem na ciepłym zapiecku
Napijmy się z kubka
Lipowej herbaty"

środa, 5 listopada 2014

spiżarka :) i reszta zapasów na zimę

kiedyś na fejsie pojawiło się takie zdjęcie, które rzecz jasna puściłam dalej w świat z bardzo szczerym komentarzem, że ja też tak chcę. jak? o tak -> klik (dla leniuszków, którym nie chciało się otwierać linka, są tam regały wypełnione słoikami z przetworami na zimę)

w zeszłym roku miałam bardzo niewiele przetworów, coś koło 100 słoików, z których większość nie doczekała nawet grudniowych śniegów.
a że całym sercem podpisuję się pod twierdzeniem, że Homemaking is Hot (hasło podpatrzone u Księżniczki w Kaloszach), więc w tym roku postanowiłam dać z siebie nieco więcej.

i dziś moja spiżarnia z przetworami na zimę wygląda tak :) mam ok 250 słoików swoich i ok 50 dostałam od mamy, która poratował mnie z owocami - ja w tym roku miałam ich niewiele.
moja piwniczka i jej zasoby może nie są jakieś zabójczo imponujące, ale to i tak dla mnie krok do przodu!


mam parę ciekawostek, które robiłam pierwszy raz, np. ogórki w zalewie musztardowej, cukinia z cieciorką, jabłka z aronią (czy też aronia z jabłkami) czy soko-przecier z czeremchy, w którym się zakochałam. spróbowałam ten zamknąć w słoikach grzyby (nie marynowane, tylko obgotowane) i trzymają się super! bo suszone też czekają na swój udział w w moich poczynaniach kulinarnych :)
kilka rzeczy niestety mi nie wyszło, np cukinia na zoopę, która to wybuchła mi we wszystkich czterech słoikach - może i niedużo, ale mimo to szkoda.

ze spraw ogrodowych to ziemniaków wyszło mi aż całe 2 koszyki, a cebuli dokładnie siedemnaście dwudziestychtrzecich (17/23) koszyka. i jeszcze worek orzechów i kilka słoi suszonych jabłek. oraz kilka całkiem ładnych słoneczników. a także kilkanaście dyń oraz cukinii.

poza tym mam mnóstwo zasuszonych ziółek - dziurawiec, podbiał, krwawnik, szałwię, melisę, miętę, bardzo aromatyczną bazylię Tulsi, stewię, kwiat bzu, dziewannę, pędy sosny, przywrotnik, nagietek, liść orzecha włoskiego, nawet nieco piołunu, nawłoć i kocankę, skrzyp i pokrzywę, oraz przyprawy - rozmaryn, tymianek, listek lubczyku, swoje nasionka czarnuszki, owoc dzikiej róży i owoc pigwy.
do tego zestawu mam jeszcze podarowaną od sąsiadki-fotografki (klik) bukwicę. pochwalę się też, że zebrałam odrobinę pyłku z widłaka (w tym roku się z tym trochę spóźniłam, ale mam jeszcze trochę z zeszłego roku, a jak zapewniły mnie sąsiadki zioło-zbieraczki, on się nigdy nie psuje)


kilku ziół mi zabrakło, zaniedbałam sprawę z rumiankiem i chabrem, choć tego drugiego miałam w domu mnóstwo i zaniosłam na skup, zarabiając aż całe 10 złotych za reklamówkę.
kto zbierał chabry ten wie, ile trzeba się namachać, by mieć reklamówkę wysuszonych płatków - co mnie ostatecznie przekonało, by zbierać dla siebie, a nie dla Runa:) )

jestem bardzo ciekawa, jak będzie wyglądać moja spiżarka za rok!


wtorek, 4 listopada 2014

mieć odwagę do marzeń...

chwytać marzenia śmiało, śmiało
by serce śpiewało
by ciało
w tańcu drżało

chwytać marzenia z odwagą
nie bać się śnić
po prostu chcieć być
w tej sennej zadumie


kto umie marzyć
(ma - żyć?)
ten wiele ma żyć
i żyć pełnią umie
chwytaj marzenia śmiało, śmiało!
by twe serce spiewało
by ciało drżało
"puścić grzywę do tańca...
ukraść zapach stodole...
kopytami w rytm różańca
galopować przez pole..."



krytyk

znacie może tego gościa?
to krytyk.

wzięło mnie dziś na malowanie.
wisiał na ścianie taki jeden niedokończony obrazek, więc mówię do niego (do obrazka): co tu tak wisisz bez sensu taki niedorobiony, chodź cię dokończę.
on na to: okej, czyń swą powinność, wyrażam zgodę. i takie tam.

więc wyjęłam pudło z farbami i pozostałe przybory malarskie, siadłam na podłodze, włączyłam muzę i już się biorę za mieszanie kolorów na starej podstawce pod doniczkę, kiedy nagle słyszę:

- zapewne nawet nie zdajesz sobie z tego najmniejszej sprawy, ale wybrałaś niewłaściwy pędzel.

-yyy - mówię. - yyy. wzięłam ten, który leżał na półce. pozostałe gwizdnęły mi dziewczynki. z resztą na koniec i tak maluję paluchami.

 wylewam na tackę kilka kolorów i rozpoczynam akt twórczy.

- jak mniemam obce ci są zasady cieniowania. - słyszę.
- yyy (wiem, zdaję sobie sprawę, że tylko pogarszam sobie tym sytuację...). -yyy... nie no... może faktycznie trochę obce. ale w moim świecie cienia albo nie ma, albo łazi sobie, gdzie chce...

-ach tak. (wyartykułowana dezaprobata...)


- i światło. z jakiego punktu pada światło?
-światło? yyy (mój rozmówca wywraca oczami, muszę pilnować się z tymi dziwnymi dźwiękami...)
- światło. śmiem twierdzić, iż poprawnie zaznaczony punkt światła jest daleko poza twoimi możliwościami.
- u mnie ze światłem to podobnie jak z cieniem. nieraz świeci w kilku wykluczających się wzajemnie miejscach na raz...

- a perspektywa?
- no tak, perspektywa. więc ona... hmmm... zależna jest od tego, gdzie aktualnie usiądę. z fotela jest inna, a dziś jestem na podłodze, więc, też, jest, innaaa... (oj, niedopszzzz...)

- jak ty mieszasz te farby? to profanacja! to niedorzeczność! nie masz o tym najmniejszego pojęcia! barwy do siebie nie pasują! nie są dobrze wymieszane - mój rozmówca zaczyna być coraz głośniejszy i coraz bardziej wkurzający.
- być może. ale mi to nie przeszkadza. lubię patrzeć, jak je pędzel prowadzi. a z resztą, ja i tak zwykle maluję tylnym wzrokiem* (to taki mój sposób patrzenia, kiedy nie widzę szczegółów, tylko tak jakby wyłączam oczy, czy ktoś wie, o co mi chodzi?)

- ty w ogóle nie umiesz malować!

... ???
- a idź pan w cholerę!

i poszedł.

może i nie umiem :) ale lubię.






pozdrawiam :)