nowe laleczki dostały buźki.
pokazana wcześniej Krasnalinka w zielonym kapeluszku ma swój własny Dom i swoją Dziewczynkę.
ciekawa jetem, jakie baje opowiada jej na dobranoc.
a to pozostałe panny z mojej półeczki (czarna i siwa - ulubienice moich córeczek)
ta ostatnia, to moja faworytka, jestem z niej najbardziej zadowolona. przy malowaniu buźki to zawsze trochę taki "ryzyk-fizyk", zwłaszcza dla kogoś, kto nie używa pędzla na co dzień, jak ja. jeden fałszywy ruch - i klops! ostatnia wyszła mi najbliżej moich wyobrażeń, planów i projektów :)
jak mówią - trening czyni mistrza.
lekka jak piórko... leciutka niczym chmurka... tak lekka jak mgiełka i jak kłębuszek wełny... w lekkości myśli... dziś sen się wyśnił... i dzisiaj niechaj się spełni... GALERIA CZTERY PLANETY
piątek, 20 czerwca 2014
taboret # 2 - zielony z szufladką
no i jest! kolejny taborecik.
a że nawet tak pospolity mebelek jak taboret nie musi być nudny - oto nasza jego wersja.
dla tych, którzy lubią nieco szaleństwa, koloru i niespodziewanych zakamarków, a ich niecodzienne skarby zmieszczą się w niewielkiej szufladce...
dane techniczne - wysokość standardowa, 45 cm.
siedzisko 30 x 30 cm, całkiem wygodne, lakierowane
nogi oliwione.
fajny, co?
ps. mamy stronę na fejsie, szukajcie Galeria Cztery Planety.
zamieszczamy tam też inne fotki :)
a że nawet tak pospolity mebelek jak taboret nie musi być nudny - oto nasza jego wersja.
dla tych, którzy lubią nieco szaleństwa, koloru i niespodziewanych zakamarków, a ich niecodzienne skarby zmieszczą się w niewielkiej szufladce...
dane techniczne - wysokość standardowa, 45 cm.
siedzisko 30 x 30 cm, całkiem wygodne, lakierowane
nogi oliwione.
fajny, co?
ps. mamy stronę na fejsie, szukajcie Galeria Cztery Planety.
zamieszczamy tam też inne fotki :)
czwartek, 12 czerwca 2014
48 kroków i jestem w lesie... a w lesie... ?
...a w lesie już czeka na mnie moja mała przyjaciółka- Leśna Krasnalinka.
rześkim jak leśny poranek spojrzeniem, zachęca mnie do zabawy.
- chodź, pokażę ci piórko sójki i norę borsuka - mówi i znika za brzózką.
ledwo za nią nadążam!
małe zwinne nóżki znają przecież każdą ścieżynkę w tym lesie, każdą kępkę mchu i każdą opadłą szyszkę, a ja?
ja tu jestem tylko gościem.
..............
zaryzykowałam malowaną buźkę :)
ale, jak mówią, kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa.
zerkajcie też na fejsa. bladego pojęcia nie mam, czy ogarniam go jak należy, ale tam też wrzucam zdjęcia :)
facebook: Galeria-Cztery-Planety
i pioseneczka w tle :)
pozdrawiam was wszystkich, którzy zaglądacie i dziękuję za cudowne słowa. nieraz są bardziej potrzebne niż cokolwiek innego, w chwilach zwątpienia.
rześkim jak leśny poranek spojrzeniem, zachęca mnie do zabawy.
- chodź, pokażę ci piórko sójki i norę borsuka - mówi i znika za brzózką.
ledwo za nią nadążam!
małe zwinne nóżki znają przecież każdą ścieżynkę w tym lesie, każdą kępkę mchu i każdą opadłą szyszkę, a ja?
ja tu jestem tylko gościem.
..............
zaryzykowałam malowaną buźkę :)
ale, jak mówią, kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa.
zerkajcie też na fejsa. bladego pojęcia nie mam, czy ogarniam go jak należy, ale tam też wrzucam zdjęcia :)
facebook: Galeria-Cztery-Planety
i pioseneczka w tle :)
pozdrawiam was wszystkich, którzy zaglądacie i dziękuję za cudowne słowa. nieraz są bardziej potrzebne niż cokolwiek innego, w chwilach zwątpienia.
środa, 11 czerwca 2014
tadaam! TABORET #1 różowy w kwiatuszki...
...babski czyli ;)
od kilku dni mąż nie wychodził z warsztatu i efektem tego są 3 wspomniane wcześniej taborety.
każdy po kolei nabierał kształtu i koloru.
różowy z motywem kwiatowym jako pierwszy dostąpił ostatniego szlifu.
cieszę się ogromnie - bo już jest skończony pierwszy wypieszczony mebel, który jest owocem naszej współpracy. efekt moim zdaniem nawet bardziej niż zadowalający.
dwa kolejne są już w zdecydowanej większości utrzymane w męskiej energii :)
ale! co ja tu paplam po próżnicy!
zdjęcia!
ZDJĘCIA!
oto zatem zdjęcia:
(jesion, wys. 45 cm, lakierowany)
no i jak??
:)
a u mnie na warsztacie lalki
siedzimy więc oboje - mąż Z w warsztacie, a ja przy maszynie.
od kilku dni mąż nie wychodził z warsztatu i efektem tego są 3 wspomniane wcześniej taborety.
każdy po kolei nabierał kształtu i koloru.
różowy z motywem kwiatowym jako pierwszy dostąpił ostatniego szlifu.
cieszę się ogromnie - bo już jest skończony pierwszy wypieszczony mebel, który jest owocem naszej współpracy. efekt moim zdaniem nawet bardziej niż zadowalający.
dwa kolejne są już w zdecydowanej większości utrzymane w męskiej energii :)
ale! co ja tu paplam po próżnicy!
zdjęcia!
ZDJĘCIA!
oto zatem zdjęcia:
(jesion, wys. 45 cm, lakierowany)
no i jak??
:)
a u mnie na warsztacie lalki
siedzimy więc oboje - mąż Z w warsztacie, a ja przy maszynie.
środa, 4 czerwca 2014
między deszczem a deszczem...
... ogród rośnie - rosną roślinki, zwiększa się powoli przestrzeń zagospodarowana, maki przekwitają. a ja udaję, że nie widzę zaniedbanej, opuszczonej i zarośniętej po pas rabatki kwiatowej. zostawiam ją sobie na przyszły rok. nawet nie łudzę się, że cokolwiek w tym roku jeszcze tam zakwitnie :)
... pierwsze kurczaczki mają już tydzień, zdecydowanie pociąga je świat poza zapieckiem :) i rosną, rosną ROSNĄ! jak na drożdżach.
... a kolejne się wykluwają! dziś do domu przyniosłam 11, jutro pewnie przywita mnie nie takie znów ciche: cirp! cirp! kolejnych kurcząt.
a kuku! :)
... a w warsztacie praca wre! w mężowskim bardziej. żonowski (czyli mój) warsztat pracuje w przerwach między gotowaniem, nastawieniem prania, sprzątnięciem jakiejś części bałaganu, wykarczowaniem kolejnego kawałka grządki itp, itd. na razie nie ma jeszcze co zaprezentować.
ale tu:
się dzieje!
na stolarskim stole - taborety - z litego drewna, każdy inny, każdy barwny, w swoim charakterze, ze swą własną energią i "duszą".
niektóre jeszcze w częściach...
inne już czekają na ostatnie dopieszczenie...
jak tylko będą skończone - wrzucę oczywiście fotki. a dziś tak na zachętę - przedsmak.
a poza tym?
życie :)
wiem, że dużo zdjęć :) tak mi się jakoś wrzuciło :)
pozdrawiam wszystkich zaglądających!
... pierwsze kurczaczki mają już tydzień, zdecydowanie pociąga je świat poza zapieckiem :) i rosną, rosną ROSNĄ! jak na drożdżach.
... a kolejne się wykluwają! dziś do domu przyniosłam 11, jutro pewnie przywita mnie nie takie znów ciche: cirp! cirp! kolejnych kurcząt.
a kuku! :)
... a w warsztacie praca wre! w mężowskim bardziej. żonowski (czyli mój) warsztat pracuje w przerwach między gotowaniem, nastawieniem prania, sprzątnięciem jakiejś części bałaganu, wykarczowaniem kolejnego kawałka grządki itp, itd. na razie nie ma jeszcze co zaprezentować.
ale tu:
się dzieje!
na stolarskim stole - taborety - z litego drewna, każdy inny, każdy barwny, w swoim charakterze, ze swą własną energią i "duszą".
niektóre jeszcze w częściach...
inne już czekają na ostatnie dopieszczenie...
jak tylko będą skończone - wrzucę oczywiście fotki. a dziś tak na zachętę - przedsmak.
a poza tym?
życie :)
wiem, że dużo zdjęć :) tak mi się jakoś wrzuciło :)
pozdrawiam wszystkich zaglądających!
Subskrybuj:
Posty (Atom)