I w końcu stanęło na żurawinie. Choć - z czarnuszkowego mleka.
Tak, z czarnuszkowego.
Bo mleko miałam głównie od Czarnuszki.
Ach! Toż ja Wam Czarnuszki jeszcze nie przedstawiłam!
Proszę bardzo, we własnej koziej osobie.
A tego kozła pamiętacie? Jakoś nie udaje nam się rozstać :)
ale o czym to ja...?
Acha! o serze!
No właśnie czarnuszkowy ser z żurawiną! Ta dam!
(tylko że dziurki nie wyszły... ale to pierwszy dopiero.. no i w sumie zjadł się, zanim zdążył zesłonieć :) nawet nie wspominam o dojrzewaniu...)
Dużo zdjęć, ale cóż, to pierwszy ser podpuszczkowy, należy mu się :)
Pozdrawiam!!
wygląda smakowicie :) Czarnuszka i Kozioł piękni :) dobrego weekendu :*
OdpowiedzUsuńwzajemnie Soniczku :))
UsuńSpróbowałabym takie serka. A najbardziej takiego z Czarnuszki z czarnuszką :))
OdpowiedzUsuńPiękny masz dzbanuszek na herbatę :)
hahaha jeszcze będzie pewnie Jagódkowy z Jagódką.
Usuńa za rok Perełkowy z perłą? ;))
Dziękuję, bardzo go lubię (dzbanuszek), zaparzam ziółka i zanim wypiję zerkam do środka, jak do zaczarowanego ogrodu.
:))))
UsuńPozazdrościłam Ci dzbanuszka i kupiłam sobie szklany. Nie jest tak ładny, ale fajnie, że szklany i że można się wgapiać w jego wnętrze :)
e tam dziury...będą innym razem :-)
OdpowiedzUsuńwygląda pyszne
:)) już wiem, jakie błędy popełniłam, następnym razem (już jutro) będę o nie mądrzejsza.
UsuńA może właśnie jesteś dla mnie zrządzeniem losu? Stoję właśnie na rozdrożu dróg i źle mi. Mam kozę, mam jej dwoje dzieci. Koziołka mamy się pozbyć ale serce mi krwawi... twój jest. Nie mamy stodoły czy obory tylko takie szopki pobudowane... mleko mamy z tej jednej kozy ale... kurcze, jakoś nam to wszystko nie wychodzi... Może właśnie twój blog ma podnieść mnie na duchu? :)) Pozdrawiam... ile masz mleka z jednej kozy bo może doimy za krótko albo źle ją karminy?
OdpowiedzUsuńwitaj kochana! ja teraz tak szybciutko odnośnie kozy, bo już późno. Ale napiszę więcej i zajrzę koniecznie do Ciebie.
UsuńA więc koziołek, cóż, ja też mam zawsze dylemat moralny, ale wiem, że "świata nie zmienię". Jedyne co dziś mogę "dać" mojemu koziołkowi, to obietnicę, że śmierć przyjdzie szybko i niepostrzeżenie, bez strachu, stresu i całej tej otoczki, która towarzyszy zwierzętom w takich miejscach jak ubojnia... A dzieci moich znajomych będą miały pożywienie najwyższej jakości :( tylko tyle mogę. Też dużo czasu minęło, zanim mi taki przeskok w głowie zaistniał, a było to wtedy, kiedy (ja wegetarianka od iluś lat a moje dzieci od urodzenia) zimą zaczęłyśmy pić rosoły z naszych kogutów... (ze względu na zdrowie)
A co do mleka, ja też aż tak super się nie znam (jeszcze), ale moje doświadczenia są takie. Mamy jedną starą kozę (dałam się tu wpuścić komuś w maliny, ale mniejsza), która sama odstawia młode po 2 miesiącach i daje nam 1,5 litra na dobę (jeśli doję ją tylko rano, to da 1,5, a jeśli i rano i wieczorem, to dostanę 0,8 i 0,7 wychodzi na to samo, więc doję tylko raz. Nasze dwie młode przetrzymaliśmy rok z kryciem i dopiero jako 2latki miały pierwszy wykot. Na razie odstawiam ich maluchy na noc od kilku dni i doję matki rano (ale bez przesady, niezbyt dokładnie) i mam z każdej średnio 0,7 l. To w sumie mało, ale na razie nie potrzebuję więcej, bo mam kolejną kózkę, która w tym roku jako 2latka miała 2gi wykot (po 2 mies. odstawione małe) i doję ją 2 razy dziennie i mam zawsze 1,5 l czyli 3 litry dziennie. Ale to jej drugi rok dojenia (u mnie jest od 2 tygodni). Jeśli to pierwsze młode Twojej kózki, to pewnie zbyt wiele mleczka jeszcze nie będziesz miała, ponoć dopiero 3, 4 wykot to jest super duża mleczność.
A karmię je (przy dojeniu) owsem (ok 1 l kubek - może powinnam mniej, nie wiem :) ), siano zawsze jest w siatkach, a teraz stoją na trawie, ale też nie cały czas, bo ja niestety muszę je palikować, a zabrakło mi jednego łańcucha. Na trawie kilka godzin rano stoją dwie kozy, potem wracają do małych, a potem po południu kilka godzin pozostałe dwie, na zmianę.
To tyle odnośnie kóz. Przepraszam, że jeszcze nie odniosłam się do pozostałej części. Jeśli chcesz pogadać Agatek napisz na maila: iskierkaaa@gmail.com może tak będzie bardziej osobiście :)
Pozdrawiam Cię naprawdę z serca, trzymaj się dzielnie i mam nadzieję, do usłyszenia. Spokojnej nocy.
Ogromnie Ci dziękuję. Pracuję zawodowo to pół biedy ale praca zawodowa jest moją pasją i... jest zgrzyt z resztą prac codziennych, kozy uwielbiam ale wpadłam z nimi po uszy w sensie moralno-tetyczno-emocjonalnie i klapa. Czytałam Twój blog wczoraj do północy co mi się nie zdarza bo ja jestem rannym ptaszkiem, ale potrzebowałam duchowego wsparcia, mega pozytywnej energii bo było mi bardzo źle. Dziś żyję z migreną, ale to nic. Muszę zająć się codziennymi obowiązkami ale na pewno przeczytam bloga od deski do deski, mam go już na pulpicie ulubionych i często zaglądanych, więc wizualnie jesteśmy już w kontakcie :))) Mam nadzieję, że znajdę też u Ciebie jakieś fotki budynków gospodarczych bo chyba będziemy coś stawiać... masz może wnętrza koziarni? Od wczoraj ostro myślimy nad naszym samcem i ciągle się to klaruje, więc jest jedna wielka burza mózgu. Idę na śniadanie i w ogród działać. Dziękuję Ci za informacje, za wsparcie za szybki odzew, to dla mnie bardzo ważne, nawet tak dla mnie samej mnie :)))
Usuńsmakowity...
OdpowiedzUsuńmniam pychotka :) nie chwaląc się :)
Usuńzapachniało mi tym serem , pycha !
OdpowiedzUsuńtrening czyni mistrza, więc za chwile będzie idealny, ser oczywiście :)
OdpowiedzUsuńMamalinko, buchasz entuzjazmem i optymizmem i to jest takie... optymistyczne!
OdpowiedzUsuńJak kapitalnie :) Marzę o takim życiu- dom, zwierzęta, natura. Los rzucił mnie do miasta choć tak miasta nie lubię. Mam jedynie działkę niedużą- taką namiastkę życia jakie bym chciała. Odgrodziłam się od świata żywopłotem zapominając, ze potrzebne w takim przypadku są odpowiednie nożyce do żywopłotu akumulatorowe( tak stwierdzi mój sąsiad widząc mnie z sekatorem przy żywopłocie) . Nie wiem- potrzebne takie są? Może niech sie rozrośnie i bedzie taki naturalny ;)
OdpowiedzUsuńNiedzielne pozdrowienia ślę :)))
OdpowiedzUsuńNiedzielne pozdrowienia ślę :)))
OdpowiedzUsuńAle u Ciebie tam pięknie :) My dopiero zaczynamy walczyć z naszym ogródkiem a o koniach to pomarzyć możemy :) Teraz mąż upatrzył nożyce do żywopłotu elektryczne o takie no i oczywiście musi je mieć. Faceci...
OdpowiedzUsuńNo, cudnie. A w tym serku podpuszczkowym ma dziurek właśnie nie być. Czyli Ci wyszedł jak nalezy! Kozi podpuszczek, bez bakterii to nie szwajcar, żeby w nim dziury były. Spróbuj z orzechami włoskimi, jak Ci jeszcze zostały z ub. sezonu. Pycha!
OdpowiedzUsuńI tak się zaczytałam, że sobie nieomal koziego twarożku nie przegrzałam. Pozdrawiam