czwartek, 29 stycznia 2015

koń

zbieram się i zbieram, by napisać.

na chwilę zawieszam szukanie domu dla konia.
do połowy lutego decyzję ma podjąć szefowa mojej siostry.
ma ona niewielki pensjonat dla koni,  w którym od kilku ładnych lat mieszka wałaszek mojej siostry.
dom ten mieści się niedaleko mojego miasta rodzinnego. jeśli jednak z jakiś powodów to miejsce nie wypali, to koleżanka prowadząca dom dla dzikich zwierzaków (i właścicielka jednej klaczki) zaprosi Brylka do siebie.
gdyby Brylant znalazł się tam (jednym czy drugim domu), byłoby wspaniale.
mogłabym czasem go pomiziać "ręcyma" mojej siostry, lub sama odwiedzić przy okazji wizyty u mamy.


i kilka zdań z głębi serca.

wszystkim Wam jestem wdzięczna za wsparcie, za to że się interesujecie i piszecie podnoszące na duchu słowa, że udostępnialiście na blogach i fejsie moje ogłoszenie.

niemniej jednak są wśród Was kobiety, Kobiety, które dźgnęły w samo sedno, czy to w komentarzach, czy w prywatnej korespondencji. (sonic, to też do Ciebie!)
tak, to prawda, że nie chcę rezygnować z żadnego aspektu mojego obecnego życia.
no może tylko samotność i zmagania zamieniłabym na coś fajniejszego :)
jak napisała do mnie Ewa: "psy koty koń - to też nasze dzieci i zanim wyślesz je do domu dziecka przemyśl czy jest to absolutnie konieczne".
no właśnie. czy to konieczne?
czuję nawet że nie wykorzystałam w pełni możliwości, jakie tu dostałam. a już chcę rezygnować.
.
postanowiłam jeszcze (póki mam czas) na tyle się podnieść z dołka i zdyscyplinować, by zacząć ponownie, ale tym razem w CAŁOŚCI.

umówiłam się z sąsiadkami-spacerowiczkami chodzącymi kilka razy w tygodniu na kijki, że dołączę do nich wraz z koniem. obydwojgu nam przyda się ruszyć tyłek.
wybieramy się razem sąsiadkami w weekend.
umówiłam się też z dziewczyną od nas ze wsi, że popilnuje dziewczynki pod moją nieobecność (za drobny pieniądz, bądź za lekcje angielskiego).
poza tym powoli acz skutecznie dzień po dniu nadrabiam prace porządkowe na zewnątrz, które nie zostały zrobione. dziewczynkom włączam 40 minutowy film przyrodniczy lub podróżniczy, a sama zasuwam z taczką itp. nie jest źle.

dziewczynki czują się znacznie lepiej .
zrobiłyśmy kurację ziołową o. Klimuszki (na płuca), kilka razy stawiałyśmy bańki, a teraz podaję im Vironal, by wzmocnić odporność, a także raz w tygodniu gotuję gar rosołu z koguta wg kuchni pięciu przemian (więc teoretycznie nie mogę siebie już zaszufladkować jako wegetarianka? pytanie-zadzior).

padło pytanie o remont. myślę, że to też mogło mieć wpływ na stan zdrowia dzieci, choć staraliśmy się używać naturalnych materiałów - drewno, naturalny pokost lniany. ale czasem nie da się uniknąć pewnych substancji jak klej czy fuga itp.
ale myślę, że sam nawet pył (który wciąż jeszcze siedzi pewnie w wełnianych kocach itp) trochę się dołożył.
druga sprawa, że w ogóle widzę jakieś dziwne tendencje do chorób płucno-oskrzelowych wśród znajomych i znajomych ich znajomych.

puenta?
niewątpliwie najwyższy czas dla mnie, by się usamodzielnić, myślowo, emocjonalnie, decyzyjnie i finansowo.
i nie jest to łatwy proces.
czy chcę oddać konia? sprzedać kozy? ulokować gdzieś koty? sprzedać warsztat?
 :/







8 komentarzy:

  1. I to jest lepsza droga. Zawsze przecież do tej koncepcji możesz wrócić. Idzie wiosna, lato - będzie łatwiej, a przez ten czas okrzepniesz, nabierzesz dystansu - czego Ci z całego serca życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja za Haną przytaknę i dodam: Ashwagandha w proszku suplement diety:
    W leczeniu gruźlicy jako że posiada właściwości wykrztuśne, chorobach wątroby, chorobach reumatycznych oraz chorobach skóry. 1 łyżeczkę od herbaty parzyć wrzątkiem ja dodaję do moich ziół które co dzień piję, nie mam gruźlicy ale zastarzałe oskrzela i płuca mam, oraz stawy także posiadam a jakże. Działa wykrztuśnie potwierdzam. Dodam gdzie można kupić w bogutyn młyn - www.bogutynmlyn.pl to hinduskie zielsko. :)
    Pewnie leśniczy się słowem nie odezwał, tak go oto podejrzewałam. Ale dobrze że inaczej i tak trzymaj kochana, tak trzymaj a ja mocno trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie że się mobilizujesz do walki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tak- jestem za Twoim obecnym kursem ! Nie poddawaj sie i nie rezygnuj z marzeń!
    pozdrowienia serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
  5. WOW! Wstałaś :-))) Będzie dobrze :-))))

    OdpowiedzUsuń
  6. trzymam kciuki! i za przyszłość Brylanta i za pełną mobilizację! niech moc będzie z Tobą... i z dziewczynkami ;D
    jak wszystko wypali, przyjdzie wiosna, to i człowiek będzie miał inne siły. inaczej na to wszystko spojrzy. a wiosna jest już za rogiem... zajmiesz się w to miejsce może bardziej ogrodem, kozami... to może i na wege-ścieżkę powrócisz z nowymi siłami ;D
    powodzenia! ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. mamalinko, aż podskoczyłam, gdy przeczytałam swój nick w notce :)
    wystraszyłam sie najpierw, że Cię może uraziłam, ale chyba jednak nie ;)
    wiesz, kobiety po przejściach potrafią zrozumieć inne kobiety w lot, bez zbędnych słów i myślę sobie, że ja Cię dobrze rozumiem:)
    Bardzo się cieszę, że masz siłę do walki o szczęście. Będę z całych sił myśleć o Tobie ciepło :)
    Po burzy ZAWSZE wychodzi słońce ! ♥

    OdpowiedzUsuń


Dziękuję za komentarze! :)