wtorek, 30 czerwca 2015

Błyskotka czyli Błyskotek

Edit:  po tylu miesiącach zwracam wreszcie temu kotu jego męską godność :) Przecież od dawna wszyscy wiemy, że to Błyskotek :) 

 
Jechał dziś jakiś burak tą naszą jedną jedyną ulicą, przystanął swym autem jakieś 5 m od mojej bramki, wywalił na drogę takie małe coś i pojechał.
I małe coś zaczęło piszczeć.
Sąsiadka się zlitowała, sąsiad wkurzył, bo lubi zwierzęta, a nie lubi takich buraków, co maluchy wywalają nie myśląc, co się z nimi dalej stanie. I na to wszystko ja weszłam, jak zwykle normalnie. Akurat wracałam od mojego licznego stada, co by ich napoić, gdzie się pasły na niezamieszkanym sąsiedzkim podwórku jakieś 10 metrów od domu w drugą stronę, no więc zachodzę pod dom i widzę poruszenie, konsternację i sąsiedzki wqrf w jednym. No i to małe widzę też.
Małe, rude, przykurzone, a oczy ma wielkie jak nie wiem co, pełne niepokoju.

I tak właśnie trafiła dziś do nas Błyskotka.

Jeśliby znalazła się osoba, która chciałaby temu maleństwu dom dać - to proszę o kontakt.
Aczkolwiek bez wielkiego przekonania to mówię, bo moje dzieci zakochane i przekonane od pierwszej sekundy, że to ICH kitka.
Alcia już od miesięcy mi gadała, że ona chce koniecznie małą i koniecznie RUDĄ kicię. Skąd jej do głowy to przyszło?? Dziwny zbieg okoliczności...

Błyskotka w obiektywie - wieczorem, ale mimo braku dobrego oświetlenia słodycz aż się leje ze zdjęć. Sami zobaczcie:





 








I co robić?

czwartek, 11 czerwca 2015

krótko, zwięźle i w obrazkach

Robię sery. Ciężko sfotografować choćby jeden. Na ten przykład ostatni. Przepadł, no przepadł. Nie wiem, jak, kto, kiedy i gdzie... :)
Zostały tylko okruszki...

Brylant.. tuż przed opadnięciem wieczornej mgły.

Dzieci z Bullerbyn... współcześnie :)
(gumofilce przyszły same, może miały ochotę na omlet i mus aroniowy)

A w temacie dzieci... ehhh.. "Mamoooo, mamy nową przyjacióóóóółkęęę!"
Wiejskie dzieci, no cóż.
(przyjaciółka przy najbliższej okazji czmychnęła pod wiatę z drewnem w akompaniamencie mojego odetchnięcia. Nie boję się myszy -swego czasu miałam w domu szczury domowe, ale byłam jej wdzięczna, że nie zaprzyjaźniła się z moimi dziewczynkami na tyle, by zamieszkać w domu. A cztery małe rączki zostały porządnie mydłem wyszorowane. Niemniej jednak przygoda była.)

Zbieram zioła. Tu znalazłam przetacznik leśny.





A tu już w mojej kuchni :))

Zapiecek wygląda podobnie.

Zabrakło zdjęć kózelek. Nadrobię to, aj promys :)

Pozdrawiam słonecznie.