piątek, 27 marca 2015

kozie opo-wieści :)

Będzie dużo zdjęć, oj, dużo,  zatem apel do tych z Państwa, którzy macie kiepskie łączę - nawet się za ten post nie bierzcie!

To tyle tytułem wstępu (o, widzę, że się mi polskie litery włączyły, będzie wreszcie po ojczystemu)

Pewnie najbardziej Was ciekawi, czy już jest? :)
Jest :)
Ta-daaam!
Czaruś :)
Szczerze mówiąc, byłam nieco ociupinkę zawiedziona, że to koziołek. Ale on jest taki przeuroczy, że niech mu już będzie. Przyszedł na świat wczoraj około południa. Jest ogrrrooooomnnnnyyyyy, w porównaniu do kózelek.

Zatem są trzy -
Perełka
Myszka (tak, tak, zmieniłam jej imię, ale to dlatego, że jak poszłam do niej drugiego dnia, to się okazało, że ona po prostu MUSI być Myszką, więc skoro musi, to niech se będzie)

oraz Czaruś

Kożlęta w ukryciu:
Koźlęta przy myciu:
Koźlęta w kontekście:
 
 Tym razem nie koźlęta, ale też na "k":

I jeszcze jedna kwestia, bardzo poważna.
Trochę się krępuję, ale muszę Was o to zapytać.

Otóż wiele osób wie, że w moim życiu, mówiąc dość metaforycznie, brak kolorów...
Podjęłam dość radykalne kroki, by to zmienić. I właśnie do Was kieruję to skromne zapytanie.
Lepiej z grzywką, czy bez???
..
..
..
..
..
..
..
..
????????????
 

Proszę tylko o szczere wypowiedzi, ale musze nadmienić w tym miejscu, że wszelkie negatywne komentarze, nawet z cieniem, czy przebłyskiem, czy choćby nawet nanofotokomórką krytyki będą konsekwentnie usuwane przez administratora tego bloga, czyli przezę mnię.
No to jak? Lepiej z grzywką?

Oczywiścię zdjęcię w wersji soft, ale to nię dlategą, by usunąć niedociągnięcia urądy! Och, nię!

A może lepiej bez grzywki i z dziubkiem??

A tu Perelka. W jej przypadku użyłam zmiękczenia, by zatuszować w/w niedociągnięcia, zmarszczki, przebarwienia skóry itp.
Pa!
;)









wtorek, 24 marca 2015

Jesli jest Zycie, to musi byc i Smierc...

Koziolek jednak nie przezyl nocy.
Jagodzia troche poplakala, po tym jak wynioslam male cialko, miekkie wciaz ale niezywe jak maskotka...

Natomiast Maciejka jest dumna mama Mirabelki.
Perelka juz ciekawsko zaglada we wszystkie katy w swojej oborce, a Jagodka zdecydowanie wolalaby juz wyjsc na zewnatrz. My dzis wybieramy sie do miasta, wiec ten dzien jeszcze przesiedza w pomieszczeniu, ale jutro Perelka pierwszy raz bedzie mogla pohasac po podworku. I lada moment pozna swoja pierwsza kuzynke, Mirabelke. Na razie ta druga odpoczywa przy swojej mamusi. Czekamy do drugiej doby.
I jeszcze zostala Balbina. Tez obstawiam dwojke maluszkow, bo brzuszysko ma tak wielkie, jak jej siostra miala. Trzymamy kciuki, prawda? :)

poniedziałek, 23 marca 2015

Perelka i jej braciszek (roboczo nazwany "Czekoladek" lub "Ciastek" * imie pewnie jeszcze nie raz sie zmieni...)

Jest po 22 :) powinnam juz dawno spac, ale emocje nie pozwalaja.

Jakas godzine temu wykocila sie Maciejka. Kiedy zaszlam do niej, miedzy jej nogami lezalo takie male, uszate, mokre, chute i dlugie "cos", cos wygladajace jak przemoczony krolik :)) Maciejka wylizywala maluszka i odpowiadala mi na moje: Alez slicznosci! Gratuluje! Dzielna jestes! itp wazeliniarskie teksty ;) smiesznie mee-mee-meczac.
Nie wiem, jakiej jest plci, ani czy wyskoczylo jeszcze drugie "cos" :) Za chwile pojde sprawdzic.

Ale noc!

Ale za to maly koziolek Jagodzi jakis taki marny jest :( nie bardzo chce pic, mimo ze go podstawiam. Musialam go sama troszke podkarmic,z nadzieja ze nabierze wkrotce sil, odrobina mleka zdojonego od troskliwej mamuski. Tez jeszcze do nich zajde, zanim padne spac. 

Powtorze. Alez noc!!

..................................
Moge zawalic Was dzis zdjeciami, moge, moge??? :))) tak sie ciesze, jako kozia ciocia :)))

Wczorajszy wykot Jagodki byl dla mnie niespodzianka, wbrew pozorom. Turlala sie juz z ledwoscia od kilku dni. Wiedzialam, ze "na dniach" sie wykoci, ale "na dniach" przeciagalo sie tak od zeszlego tygodnia.
Wczoraj po obiedzie wyszlam na podworko, by dac popoludniowe sianko i zdziwilo mnie od progu, ze przy siatce dzielacej nasza zagrode z zagroda sasiadow, stal jak skala Brylant, z Jagoda pomiedzy nogami.
Kiedy podeszlam blizej zrozumialam, co sie dzieje i bylam naprawde zaskoczona!
Okazalo sie, ze Jagodzia wykocila sie, rodzac dwa maluszki, ale Maciejka (ktora jest najstarsza koza, najwyzej w hierarchii, i ktora nie cierpi Jagodzi i zawsze ja bodzie i gania) sama w oczekiwaniu na swoje maluchy, postanowila wykrasc kozlaki Jagodce. Kiedy ja weszlam do zagrody, Brylant oslanial Jagodke z jednym kozlakiem, a Maciejka z drugim maluszkiem stala w szopie po drewnie i wsciekle meczala. Kiedy Brylant odszedl od Jagody, mnie zobaczywszy, Maciejka jak szalona rzucila sie na Jagode, by wykrasc jej drugiego malucha! Dobrze, ze nie zrobila jej krzywdy...
Szok!
Maciejka nie miala zadnych oznak poporodowych, byla czysciutka i wciaz z pelnym brzuchem, zatem to nie bylo jej dziecko. Ania z Kresowej Zagrody wyjasnila mi, ze tak sie czasem zdarza, gdy w kozie obudzi sie tak silny instynkt macierzynski, ze nawet przed jej wlasnym wykotem moze chciec przejac potomstwo innej kozy.

Teraz Jagodzia z maluchami bedzie stala kilka dni w oborce zwanej potocznie "koniozlarnia", az Maciejka urodzi swoje maluchy i sie nimi zajmie.

Bylam wczoraj i dzis kilka razy sprawdzac, czy jedza, czy sie dobrze maja, i jak na razie wszystko w najlepszym porzadku. Jagodka wylizuje jeszcze maluchy, akceptuje oba i oba dopuszcza do mleka.

Kiedy wchodzi sie do jej oborki, to jest to przedziwne uczucie, jakby wchodzilo sie do swiata rownoleglego. Wszystko jest takie ciche i spokojne...

I zdjecia (ciezko uchwycic maluszki w bezruchu, w polmroku zdjecia sa zawsze ruszone, bedzie lepsza jakosc, jak juz wyjda na sloneczko)
Jasniejsza jest kozka, Perelka, ciemniejszy to koziolek, Kubus. Po Jagodzi maja takie smieszne uszka.
Oba tak samo ciekawskie i przyjazne. Juz nie moge sie doczekac, jak beda hasac po podworku z kuzynkami i kuzynami :)) oj sie bedzie dzialo...

A tymczasem w moim swiecie...
Balbinka i Brylantynka zazywaja kapieli slonecznych...
Zmykam. Czas zajac sie moimi kozlatkami ;)